Burzymy mity o coachingu – rozmowa z Adamem Gieniuszem.

0
5210

 „Często słyszę, że coaching pomaga w rozwiązywaniu problemów, czy radzeniu sobie z trudnościami. To prawda. Z drugiej strony warto do coacha pójść z chęcią realizacji marzeń, doskonaleniem tego, co już się umie. Także w obliczu istotnych zmian – czy zawodowych, czy życiowych”.  Tak o coachingu mówi Adam Gieniusz coach, trener współpracujący z międzynarodową firmą Noble Manhattan Coaching Ltd.

Bożena Wujec Ziółkowska: Witaj Adamie, wiem, że od dawna zajmujesz się coachingiem, chciałabym abyś nam trochę o sobie opowiedział, jak wygląda Twoja droga z coachingiem?

Adam Gieniusz: Zanim zetknąłem się z coachingiem pracowałem przy projektach edukacyjnych jako trener, kierownik projektów, twórca treści online. W pewnym momencie zacząłem szukać takiego sposobu pracy z ludźmi, który bardziej niż na przekazaniu wiedzy i zmotywowaniu do nauki skupia się na wspieraniu ludzi w działaniach do których mają chęć.

W tym samym czasie ktoś opowiedział mi o coachingu i okazało się, że metoda, której szukam już istnieje i właśnie tak się nazywa. Postanowiłem przyjrzeć się różnym szkołom i podejściom do tej metody i trafiłem na prezentację wchodzącej wówczas na polski rynek brytyjskiej firmy kształcącej coachów. Po tym jednym spotkaniu wiedziałem, że nie muszę szukać dalej i swoją edukację związałem właśnie z tą szkołą. Czyli zostałem studentem coachingu.

Zdecydowałam się zrobić z Tobą wywiad, bo wiem, że w Polsce pojęcie „coachingu” jest często albo źle interpretowane, bo ludzie mylą je z innymi formami rozwoju, albo w ogóle nie wiedzą co to jest. Jak byś miał najkrócej wyjaśnić laikowi, to jakbyś wyjaśnił czym jest coaching?

Odpowiadając na to pytanie lubię przywołać definicję International Coach Communiy – Coaching jest procesem, którego głównym celem jest wzmocnienie Klienta oraz wspieranie Go w samodzielnym dokonywaniu zamierzonej zmiany (w oparciu o własne odkrycia, wnioski i zasoby). Zazwyczaj dodaję też, że sednem coachingu jest działanie, które Klient podejmie w wyniku pracy z coachem. Bez działania jest po prostu rozmowa.

Kiedy wg Ciebie warto udać się do coacha? A kiedy zupełnie nie?

Często słyszę, że coaching pomaga w rozwiązywaniu problemów czy radzeniu sobie z trudnościami. To prawda. Z drugiej strony warto do coacha pójść z chęcią realizacji marzeń, doskonaleniem tego, co już się umie. Także w obliczu istotnych zmian – czy zawodowych czy życiowych.

Wachlarz jest więc szeroki. Z kolei sytuacja, w której warto iść do innego specjalisty – mentora, szkoleniowca – to ten moment, w którym potrzebujemy uzupełnić jakiś brak. Mentor podzieli się doświadczeniem, a trener przekaże wiedzę i nauczy. Coach tego nie robi.

Niesamowite jest to, że wszyscy mamy ogromne zasoby, które w nas siedzą, trzeba tylko je wydobyć… Co zrobi takiego coach, że to czego wcześniej wydawałoby się – nie wiedzieliśmy – nagle wydobędziemy?

Może zabrzmi to banalnie, ale przede wszystkim z całą uwagą i skupieniem oraz bez grama oceniania wysłucha tego, co mamy do powiedzenia.

Zauważmy, że w dzisiejszym, zaganianym świecie nasza niepodzielna uwaga jest luksusem, o którą każdy walczy, a i my walczymy o uwagę innych. A konkurencja jest olbrzymia – przyjaciele, reklamy, fantastyczne seriale, książka, szef, dziecko, rodzice…

Coach jest ciekaw tego, co mamy do powiedzenia. Chce wiedzieć więcej! Pyta i daje czas na odpowiedź!

Nie wchodzi w słowo, nie kończy zdania za nas, nie niecierpliwi się. Jest partnerem w rozmowie.

Nie raz i nie dwa miałem sytuację, w której Klient po słowie przywitania zaczyna mówić. I mówi przez kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt minut.

I gdy już się wypowie, okazuje się że w swoich słowach znalazł i cel, i drogę do niego.

Brzmi świetnie, czy dobrze rozumiem, że musimy czasami coś wyartykuować na głos przed kimś zupełnie neutralnym, kto ma kompetencje rzecz oczywista, aby szybciej dojść do tego – do czego moglibyśmy dojść osobiście bez żadnej pomocy?

 W twoim pytaniu jest ciekawy element- mówisz o „kimś zupełnie neutralnym”. Jak się okazuje – w rozmowie z kimś znanym – z rodziną, przyjacielem, szefem możemy obawiać się oceny i nawet mając pełnię uwagi drugiej strony nie zawsze dajemy sobie pozwolenie na to, żeby się przed nią otworzyć. Coach, jako osoba, która zawodowo nie ocenia i która zazwyczaj jest obca jest kimś komu łatwiej powierzyć głębsze refleksje, omówić to, co nas trapi.

Dla jasności – przyjaciel od serca, członek rodziny, zaufana koleżanka z pracy równie dobrze mogą spełnić rolę, którą wypełnia coach. Co więcej, część osób twierdzi, że właśnie rozluźnienie więzów społecznych jest czynnikiem, który sprawił, że między innymi coachowie pojawili się na mapie zawodów.

Drugi aspekt Twojego pytania to kwestia samodzielnej realizacji celu bez coacha.

Tak, zgadzam się, że coach jest bardziej katalizatorem niż sprawcą.

Tak, zgadzam się, że także bez coacha klienci są w stanie zrealizować to, z czym do coacha przyszli. Ale z coachem- co już wskazałaś – zrobią to szybciej. Być może też lepiej, z większą satysfakcją, wiarą w siebie.

Co więcej, dobry coaching sprawi, że w przyszłości klient będzie mógł kolejne cele realizować z jeszcze mniejszą pomocą lub całkowicie samodzielnie.

Dobry coach z klientem pracuje tak, żeby w pewnym momencie być zupełnie zbędnym.

Ciekawi mnie jednak zjawisko, które jest w Polsce od jakiegoś czasu, a mianowicie ogromna nagonka na coaching. Sądzę też, że media często mylą coaching z innymi formami rozwoju i jeszcze bardziej pogłębiają dezinformacje o coachingu. Myli się coaching zarówno z mową motywacyjną, jak i ze szkoleniami. Co sądzisz o tym zjawisku? Jak można temu zaradzić, aby nie siać w ludziach błędnej wiedzy o coachingu?

Masz rację – mianem „coachingu” określa się już chyba wszystko, co związane z pracą rozwojową – od profesjonalnego podejścia, o którym rozmawiamy przez prowadzenie szkoleń po wynaturzenia, które ktoś kiedyś określił mianem „poganiania szczurów”.

Jest to zjawisko, które coachów mocno porusza, bo przecież nikt nie lubi, kiedy jego ciężką pracę wyśmiewa się bez zrozumienia. Co chwilę, w odpowiedzi na mylnie rozumiany coaching ktoś pisze artykuł, ktoś nagrywa filmik na YouTube’a. I to są działania, które warto robić – i dla niesienia kaganka coachingu i dla pokazania własnego podejścia.

Pewnie nigdy nie dojdziemy do sytuacji, w której każdy „zwykły Kowalski” zbudzony w środku nocy będzie opowiadał o coachingu bez zająknięcia i z pełnym zrozumieniem tego fachu, ale być może wcale tego nie potrzebujemy.

Może warto skupiać się na osobach rozumiejących ten zawód, zadowolonych klientach i robić swoje.

Może środowisko coachów powinno ten temat przepracować z jakimś coachem.

Dziękuję za rozmowę i być może do kolejnej rozmowy. Nie pozostaje mi nic innego nic życzyć Ci powodzenia!

Dziękuję.